Janek pisze: Jeżeli macie wybór – przeprowadzka albo jedzenie pierogów nafaszerowanych śrutem i żużlem, to wybierzcie pierogi. Ja wyboru nie miałem.
- Siema, Janek! Słuchaj, dałoby radę, żebyś wpadł w sobotę do Lublina i pomógł mi w przeprowadzce?
- Nie?
- Super. Czekam pod wydziałem. Dzięki.
Nacisnąłem czerwony klawisz na telefonie i wymamrotałem pod nosem słówko, które lubię w takich chwilach sobie wymamrotać. Wiedziałem, że jak pojadę sam, to będzie nudno. Wpisałem więc w wyszukiwarce kontaktów literkę “G”.
- Siema, Grzesiu…
- O stary, słuchaj, kefir i mortadela – nigdy nie idź tą drogą! – krzyknął głosik, który odbił się echem od ścian.
- Jedziesz ze mną w sobotę na przeprowadzkę?
- Masz jedno zdanie, żeby mnie przekonać.
- Będziemy jeździć miejskimi.
- Wchodzę w to!
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą