Nie tak dawno na przykładzie biura Google w Londynie pokazaliśmy, jak przeciętne miejsce pracy odstaje od najlepszych. Teraz czas zajrzeć do biura YouTube i sprawdzić, czy bliżej mu do Google, czy do klitki księgowej w Ciechanowie.
Wypowiedzenie magicznego słowa "przepraszam" nie przychodzi czasami zbyt łatwo. Tym trudniej zrobić to w taki sposób, żeby zrobiło to na osobie przepraszanej wrażenie. Nasi dzisiejsi bohaterowie poradzili sobie z tym po mistrzowsku.
Francuski artysta Soasig Chamaillard w dość kontrowersyjny sposób postanowił pokazać swoją wizję Matki Boskiej, inspirując się tzw. street artem. Tym właśnie sposobem doczekaliśmy się Maryi rodem z Mario czy zakonu Jedi.
Francuzi - podobnie jak Polacy - są krajem bardzo wrażliwym na tematy religijne, więc artysta wystawiając swoje prace na widok publiczny musiał liczyć się z ogromem krytyki płynącej w jego stronę. Usłyszał liczne groźby spalenia jego figurek czy wysłania go do piekła.
Ostatecznie pod naporem oburzonych ludzi nikt nie zwrócił uwagi na pieczołowitą pracę, jaką musiał wykonać artysta przy każdej jednej figurce. A może po prostu te prace są słabe?
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą