Dziś o reakcji mamy na cycka, warszawskich słoikach, szpitalnym Tesco, wymianie uprzejmości i zwizualizowaniu cukierka. Zapraszam do lektury.
CYCEKMam nadzieję, że wysyłam do dobrej osoby. W razie czego przepraszam
"Wprowadzenie do historii nr 1: Mam lubego imieniem Michał (zdarza się to nawet najlepszym)
Wprowadzenie do historii nr 2: Jestem także dziewczęciem dość hojnie wyposażonym w okolicach klatki piersiowej co w wielu sytuacjach jest trudne nie tylko z okazji rzadkiego oglądania swych stóp ale także poprzez niemożność noszenia bluzek z dekoltem w sytuacjach innych niż zacisze własnego domu
Historia właściwa: Niedawno oglądałam sobie z mamą zdjęcia z wigilii. Siedzimy koło siebie i komentuję zdjęcia na głos ("Tu ciocia z wujkiem...", "Tu chrześniak jak bawi się papierami..." i.t.d). W pewnym momencie widzę zdjęcie siebie, jak siedząc koło mego lubego, odwrócona jestem w inną stronę i widać pierś moją obnażoną prawie całą. Jako, że na imprezy często zakładam odrobinę bardziej wydekoltowane bluzki (na uczelnię nie wypada wszak, katolicka jest bardzo a kiedyś je nosić trzeba, od tego są), nie zrobiło to na mnie większego wrażenia i mówię
- Tu ja z cyckiem...
Na co moja mama z oburzeniem w głosie:
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą