Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Autentyki LVII - czy ten autobus może mieć małe autobusiki?

26 253  
6   33  

No i nastała długo oczekiwana przez wszystkich niedziela. Zaraz wszyscy usiądą do ładnie nakrytego stołu, napchają się paróweczkami, pojdą do kościółka i jeszcze pózniej zalęgną się na kanapie przed telewizorem. Ale można tę monotonię zmienić... wystarczy zacząć dzień od naszych autentyków :)

DZIECI

fotograf sz:

Syn (lat 15) połamał nogę, wybudzany po operacji mocowania na blachę i śruby.
- Jak się czujesz?
- Połamany i skołowany.
- Wiesz, gdzie jesteś?
- Tak. 45 minut leżałem na piachu czekając na karetkę do szpitala. Z piachu do szpitala to jeszcze niezły kierunek

Sana:

Młoda wróciła ze szkoły, siedzi zamyślona w kąciku. Po chwili pyta:
- Mama, czy ja mam nos jak Cezar?
- No, wiesz córeczko, nosek masz "wyrazisty", prosty, można by go od biedy nazwać "rzymskim"; a co?
- A bo chłopaki w klasie wołają na mnie Julek!

chypre:

Ostatnio mało się z Młodym widywaliśmy, bo tyrałam do spodu ale w łykend postanowiłam z nim porozmawiać (niepotrzebnie jak zwykle)
- Kolega ma dziewczynę, straciliśmy kolegę...
- A ty masz dziewczynę?
- Nie.
- A chłopaka?
- Nie.
- To może chociaż ulubioną kozę?

konwalia:

Trzyletnia siostrzenica mojego kolegi postanowiła "zadzwonić do taty do pracy". Złapała słuchawkę, wystukuje siakieś cyferki. Podchodzi do niej mama.
- Dokąd dzwonisz ?
- Do taty.
- Acha. I co tata mówi?
- Że nie ma takiego numeru.

Moosehead:

Mamy znajomych, którym zdarzyły się trojaczki. Przefajne chłopaki, chyba marzenie każdego dziecka - permanentne towarzystwo do zabaw - w dodatku w tym samym wieku (nie to, co młodszy brat).
Trojaczkowie łobuzowali ostro, bo mieli potrójną siłę rażenia. A żeby ułatwić sobie komunikację, każdy z nich zwracał się do pozostałych per "bracia". Na przykład "gramy w piłkę, bracia", "bracia, kto pierwszy do płotu" itd. Trafiła się również podsłuchana perełka w tej konwencji:
"Chodźcie bracia, zabijemy dziadzia!"

SZKOLNY

giboon:

Rzecz się działą w technikum elektrycznym w moim mieście i znam ją z relacji kumpla.
Były jakieś ćwiczenia na warsztatach, nie wiem dokładnie co, bo się nie znam. W każdym razie jeden z uczniów zrobił coś nie tak i jak go prąd p*****nął to podobno światło w całej szkole przygasło. I leży taki, powoli wraca do siebie, a szanowny profesor nad nim i wywiązał się następujący dialog:
- Maciek! Żyjesz?!
- Tjaaaaa....
- TO MASZ JEDYNE!

MUZYCZNY

kociara:

Przyszedł klient, zawodowy muzyk. Zaanonsowałam, muzyk wchodzi, mama zaczyna rozmowę ą ę przez bibułkę.
- Witam maestro! Od razu zapachniało wielkim światem!
- Jakim tam światem... Z Brazylii wróciłem.
- Ach! I co tam w Rio?
- A... pieprzą się po kątach

MIAROWY

Samorodek:

Poszedłem do sklepu sportowego celem nabycia skarpet "bezstresowych"i byłem
świadkiem dość szczególnego dialogu.
Dwaj młodzi ludzie byli mocno zainteresowani kupnem dużego plecaka.
Sprzedawca położył przed nimi kilka typów kolorowych różnej
wielkości plecaków ze stelażem... zachwalając zalety każdego z osobna.
Koledzy upatrzyli sobie jeden więc sprzedawca od początku omawia jego zalety
aż doszedł do pojemności i mówi...
W plecaku tym mieści się siedemdziesiąt litrów.
W tym momencie jeden zwraca się do drugiego z takim tekstem...
Jak myślisz ?...chyba na naszą wycieczkę wystarczy siedemdziesiąt litrów ?

POLICYJNY

Khopik:

Brader mój starszy był pewnego razu na ognisku. Towarzystwo co bardziej "wczajone w klimat" rozeszło się, zostawiając mojego ulubionego brata z parą równie pijanych ziomów na polance z ogniskiem.
Pozostawieni imprezowali dalej ... Nagle nad ich glowami pojawia sie helikopter!!!! snop śwatła pada na nich!!!
braciak do kumpla: hiehieihe patrz bo ku*wa wylądują!!! hehe
w tym momencie wychodzi z krzaków dwóch policjantów i twardym głosem:
-JUŻ WYLĄDOWALI!

GWIAZDORSKI

Uruk-hai78:

3 tygodnie temu miałem okazję pracować razem z Mariuszem Czajką na imprezie odbywającej się nad Zalewem Zegrzyńskim. Teren imprezy bardzo duży, atrakcji od groma: quady, pływanie na pontonie oraz statku, konkurs siłaczy itd, itp. Wybraliśmy się na wędrówkę wśród ludzi aby pogadać i sprawdzić czy dobrze się bawią. W pewnym momencie przy jednym stoliku wstaje koleś i patrząc na Mariusze drze się:
-O qr**!! Pan Japa!!

JĘZYKOWYCH C.D

Kovalix:

Pracuje w tzw. Administracji Państwowej. Rozsyłano kiedyś zaproszenia na prze-ultra-mega-ważną-imprezę do ministrów bratnich krajów Unii Eur. A podobno przyjete jest że takie zaproszenia wysyła się w języku zapraszającego.
No i poszło takie wypas-napompowane pismo m.in. do Brytoli, a że kończyło się zwyczajowym:
"...
Z poważaniem
XXXXXXXX (tutaj nazwisko oficjela na wysokim stołku)"
to Brytole swoją ultra-mega-grzeczną odpowiedź zaczęli od słów:
...
"Dear Mr. Powazaniem"

CZASOPRZESTRZENNY

zofix:

Pędzę, spóźniony na jakieś spotkanko i nagle jakiś Jegomość zaczepia mnie pytając o godzinę. Nie mam zegarka, tj. mam ale w telefoniku, który jest w którejś z kieszeni (a z braku czasu nie mam czasu myśleć w której) więc grzecznie odpowiadam, "Nie wiem bo nie mam zegarka". Pan na to zadaje idiotyczne pytanie: "Dlaczego?", na co ja równie poziomowo odpowiadam: "Bo nie mam czasu"

PRACOWE

black_kitty:

Słowo wstępu. W moim dziale są 3 osoby. Bożenia kierowniczka - nierób stulecia, namiętnie wypalający mi w twarz paczkę sobieskich codziennie i z wielkim talentem rozkładający kolejne pasjanse; Jadziunia - dojeżdżający z pobliskiej wioski podnóżek Bozeni, robiący jej kawę i część jej roboty z wdzięcznoscią w oku; no i ja tzw frajerka po której jeżdżą wszscy za opóźnienia w wydziale nie zważając ze w sumie to na prawie 2 etety tu ostatnio zachrzaniam. Dodam że obydwie Gwiazdy po ponad 60 wiosen (lub raczej chmurnych jesieni) sobie już liczą.
Rzecz miała miejsce jakieś 20 minut temu. Zasuwam kolejne przyjecia środkow trwałych, aż mi oczy puchną od kolejnego dnia non stop przy tym samym - a konca nie widać. Nagle odzywa się Bożka leniwie zza swojego kompa:
- Wiesz Maryś, jednak dostaniesz podwyżkę...
Na co ja na tą dość slodką wieść aż się przez bolesne oblicze uśmiechnełam i nieśmiało zapytałam:
- Tak? To coś wiadomo? Mówił coś Prezes?
- Nieee... nie mówił. Z pasjansa mi wyszło...

misiek666:

Piter drukuje jakąś dokumentację a Tomaszek chce wydrukować jedną stronę. Obydwaj korzystają z tej samej drukarki. Piter wydrukował już jakieś półtora ryzy. Tomaszek wkurzony stoi przy drukarce :
- K...a ! Co Ty drukujesz. Cały internet ???

KOBIECE

moralezz:

Koleżanka: Ostatnio robiłam makijaż przez 5 godzin
Kolega: To Ty chyba w prosektorium pracujesz.

otwock2:

Był kolega z dziewczyną na wakcjach pod namiotem w Hiszpanii, kupili sobie małe radyjko co by posłuchać muzyki czy coś... i wiadomo wszystkie stacje hiszpańskie. No i w pewnym momencie laska wypaliła:
-Szkoda że mojej wieży nie wziełam z domu... byśmy sobie Radiostacji posłuchali...

PIJCAKIE

misiek666:

Sobotno-niedzielną noc spędzałem na weselu. Wynajęta knajpa na starówce. Mnóstwo dobrego żarcia i markowych trunków. O tym, że wesele było udane przekonałem się wczoraj po południu. Zasiadłem z otwartym browarkiem (nareszcie !) do kompa chcąć przejrzeć zdjęcia, które robiłem w czasie ślubu i przyjęcia weselnego. W lokacji, w który zwyczajowo wrzucam zdjęcia z cyfry nie mogłem znaleźć katalogu utworzonego zaraz po powrocie z wesela. Gdzie ja te zdjęcia zapisałem ?? W końcu po długich poszukiwaniach znalazłem katalog o nazwie : Bluś Niichałaa.

PartyAnimal:

Na weselu mojego byłego już współlokatora: babcia panny młodej przewróciła się i rozbiła sobie kolano. Na jej życzenie dwu kuzynów w asyscie druchny odwiozło seniorkę do szpitala (celem naklejenia plastra jak się okazało). Kiedy druchna z babcią udały się do budynku czekających przy samochodzie (k)uzynów (obaj oczywiście pod krawatem) zaczepiło dwóch podpitych kuz lekko (delikwentów):
D: Ej, a co wy tacy wystrojeni?
K: Wesele mamy.
D: Tak? To może byśmy się z wami zabrali?
K: (chwila zastanowienia) W sumie to czemu nie.
D: Super! A co wy tak w gogóle pod szpitalem stoicie?
K: Było zatrucie metanolem..

Kolesie się zmyli błyskawicznie.

KULTURALNY

meksyk73:

Pewnego razu gdy Pan Stasiu od którego wynajmowałem mieszkanie rozmawiał przez telefon. Zazwyczaj nie podsłuchuję cudzych rozmów, ale tym razem tak się darł, że słyszało go całe osiedle. A wrzeszczał tak:
-Co on powiedział Franuś? A to ch**j jeden, a to sk**wiel j**ny, a to pi**da... - itd itp w ten deseń. Dobre dwie minuty. Kiedy rozmówca dał mu znać, że już musi kończyć rozmowę Pan Stasiu kończy:
- No dobra Franuś. Z Bogiem.

PETROCHEMICZNY

bartosz_k:

kilka tygodni temu doszło do sytuacji kiedy to w jednej z lubuskich miejscowości klient zabarykadował się w domu i groził sąsiadom bronią. Na miejsce zjechały radiowozy z miejscowego komisariatu i komendy powiatowej, straż, pogotowie i takie tam wynalazki. Nikt niepowiadomił natomiast AT chociaż w regionalnym brukowcu przeczytałem, że takowa sekcja tam była...
Wstępnych negocjacji z gościem podjął się dochodzeniowiec który wcześniej pracował na miejscowej stacji benzynowej (ważny szczegół!). Nawoływał go przez okno i starał się nawiązać z facetem rozmowę. Niestety tzreba było wejśc do środka. Dochodzeniowiec poszedł na pierwszy ogien. Z kolesiem z prewencji wywalili drzwi i zaczeli sie szarpac z kolejnymi. Niestety solidne hitlerowskie drzwi nie ugieły się pod butami służbowymi. Jednak chłopaki stwierdzili, że drzwi można obejśc i do pomiesczzenia można było wejść "od tyłu" przez kuchnię. Kumpel ładuje się do środka i widzi gościa który w ręku tzrymał sztucer lub stzrelbę. Skrzyżowali spojrzenia i pada haslo "w nogi". Chłopaki zrobili zwrot w tył na lewo i desantowali się z pomieszczenia. Za chłopakami lazł komendant miejscowego posterunku. Skutecznie odciał on drogę ucieczki bo zaklinował się w drzwiach. Klienta potem zawinięto i na przesłuchaniu zadano mu pytania czy strzeliłby (okazało się, że sztucer był kuszą samoróbką na metalowe zaostzrone pręty... miłe urządzonko do polowania na zwierzynę):
(D) dochodzeniowiec (inny niż ten biorący udział w akcji)
(Z) zatrzymany

D - strzeliłby pan do policjantów?
Z - miałem strzelać bo weszli mi do domu, a domu trza bronić
D - więc dlaczego pan nie strzelił?
Z - bo patrze wchodzi CePeeNiarz, to co będę do niego strzelał?

AUTOBUSOWE

iskierka:

Jadę sobie dzisiaj rano autobusem podmiejskim zatłoczonym na maksa, ale trafiło mi sie wolne miejsce obok pana pewnego, więc skorzystałam. Jako, że to była nieludzka dla mnie pora po chwili zapadłam w coś w rodzaju letargu, z ktorego mnie wyrwał ów pan, gdyż chciał wysiąść, więc musiałam przekręcić na bok swe szanowne nóżki i gdy ten pan próbował się dostać do wyjścia zobaczyłam, że zgubił na siedzeniu jakies opakowanie. Jednakże oczka miałam niemiłosiernie zaspane, więc się nie przyglądałam Za to podążyłam wzrokiem za panam i zobaczywszy, że jest on w okularach jakoś dziwnie w spiącej główce zrodziło się podejrzenie, ze to bibułki do okularów zgubił.
- Prosze pana- krzyknęłam- może się jeszcze panu to przydać!!!
I gdy usłyszałam, że pół autobusu wykonało klasycznego Rotfl-a - a a pan sponsowiał niemiłosiernie, spojrzałam na to co trzymam w dłoni i nie były to zadne bibułki ..tylko prezerwatywy!!

Roodolf:

Zdarzenie miało miejsce na początku tego tygodnia. Do pięknego PKS-u wpadł koleś, który najwyraźniej był w stanie wskazującym na spożycie. Prawie, że krzycząc pyta się kierowcy:
- Panie kierowco czy ten autobus może mieć małe autobusiki???
Chwila konsternacji. Nie wiadomo jak z takim gadać. Kierowca dla spokoju odpowiada, że tak! Na to ów pijak:
-Ch*ja prawda!!!! Przecież na gumach za******la!!!

Wszystko co dobre jednak się kończy... i dzisiejsze autentyki też dobiegły końca. Ale nie załamujcie się. Za około 160 godzin następna dawka humoru i porannej kawy na monitorze :)


Oglądany: 26253x | Komentarzy: 33 | Okejek: 6 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

16.04

15.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało