Uchwycenie nieruchomego dziecka na zdjęciu jest trudne nawet dzisiaj,
gdy mamy do dyspozycji aparaty stosujące minimalny czas naświetlania (wyjątkiem są oczywiście dzieci śpiące).
Przed dziesiątkami lat było jeszcze trudniej.
Okazuje się, że fotografowie z czasów, gdy chodziło się do fotografa, mieli na to całkiem sprytny sposób. Otóż dziecię sadzano na udrapowanym suknie, które oprócz pełnienia funkcji tła skrywało rodzicielkę oseska. Mama przytrzymywała malca, by nie ruszał się w ciągu kilku sekund, bo tyle co najmniej wynosił czas ekspozycji.
Najzabawniejsze jest, że przed przyswojeniem tej informacji z trudem dostrzeglibyśmy cokolwiek podejrzanego na tych zdjęciach, a teraz to oczywiste: Pełna powaga zachowana. Nie zawsze starczało materiału, by przykryć spódnicę. Komuś tu wystaje łokieć! Prawie jak zjawy udawanie mebla to średni pomysł. [Retronaut, Kottke]
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą