Witam
Poniosło mnie dziś do Apteki za lekarstwem dla mojej belzebubki.
Przy Farmaceucie (F) stała blond zjawa (B) wieku tak na oko 30 lat, umakijażowana na 40 lat, tleniona na 60 lat.
Doś szybko zorientowałem się że trzeba stanąć i podziwiać boczna gablotę z lekarstewkami by nic nie uronić z dialogu:
B - Proszę Pana, proszę mi doradzić bo nazwy zapomniałam, ale mój mąż był u doktora i on przepisał lek na to... (tu wskazuje na swój tyłek)
F - (wychylając się zza lady by obejrzeć całość którą Blondyna wskazywała) - to znaczy o jakiej chorobie rozmawiamy ?
B - No mój mąż ma te..... (szept sceniczny) trójglicerydy.
[ dla nie wiedzących - frakcja cholesterolu]
F - a jak się to u niego objawia ?
B - nie może długo siedzieć i boli go w środku, zwłaszcza rano jak musi dłużej w łazience posiedzieć.
F - (z uśmiechem) Czyli HEMOROIDY
B - no tak, i lekarz mu kazał sobie wciskać, albo żebym ja mu wciskała
(zaczynam z przejęciem oglądać pampersy dla dorosłych)
F - ale co ??
B - no takie jakieś pigułki
F - pigułki ?? nie ma na to pigułek, może chodzi o czopki
B - nie, bo on miał takie coś i mu wcisnął
(coś mnie gwałtownie zabolało w d…..)
F - ale jak ??!!
B – no nie przyglądałam się….
F – (z westchnieniem) może trzeba było ……
B – no to co ja mam zrobić mężowi ?
F – może Pani jakąś maść na razie zaproponuję a Państwo w międzyczasie z lekarzem się skontaktują i nazwę lekarstwa znajdą.
B – proszę
F – mam taką maść z aplikatorem, to jest takie coś że się płytko tam wsadza i dopiero aplikuje.
B – (z wyraźnym zainteresowaniem) a to boli ?
F – tam wszystko boli, ale potem przynosi ulgę, kosztuje 35 PLN
B – to ja poproszę
F – tylko proszę mężowi za głęboko nie wsadzać bo jeszcze polubi
B – nie ma obawy
F – i to na razie tylko dopóki Państwo się nie zorientują jaka jest właściwa nazwa środka.
B – ale jeśli ten mu pomoże to może nie będzie trzeba
F – wie Pani, znajomy proktolog twierdzi że ta maść jest dosłownie i w przenośni do dupy
B – to po mi Pan ją wciska ??
F – żeby Pani wciskała ją mężowi
(nie wytrzymałem, sorry, wyszedłem)
Poniosło mnie dziś do Apteki za lekarstwem dla mojej belzebubki.
Przy Farmaceucie (F) stała blond zjawa (B) wieku tak na oko 30 lat, umakijażowana na 40 lat, tleniona na 60 lat.
Doś szybko zorientowałem się że trzeba stanąć i podziwiać boczna gablotę z lekarstewkami by nic nie uronić z dialogu:
B - Proszę Pana, proszę mi doradzić bo nazwy zapomniałam, ale mój mąż był u doktora i on przepisał lek na to... (tu wskazuje na swój tyłek)
F - (wychylając się zza lady by obejrzeć całość którą Blondyna wskazywała) - to znaczy o jakiej chorobie rozmawiamy ?
B - No mój mąż ma te..... (szept sceniczny) trójglicerydy.
[ dla nie wiedzących - frakcja cholesterolu]
F - a jak się to u niego objawia ?
B - nie może długo siedzieć i boli go w środku, zwłaszcza rano jak musi dłużej w łazience posiedzieć.
F - (z uśmiechem) Czyli HEMOROIDY
B - no tak, i lekarz mu kazał sobie wciskać, albo żebym ja mu wciskała
(zaczynam z przejęciem oglądać pampersy dla dorosłych)
F - ale co ??
B - no takie jakieś pigułki
F - pigułki ?? nie ma na to pigułek, może chodzi o czopki
B - nie, bo on miał takie coś i mu wcisnął
(coś mnie gwałtownie zabolało w d…..)
F - ale jak ??!!
B – no nie przyglądałam się….
F – (z westchnieniem) może trzeba było ……
B – no to co ja mam zrobić mężowi ?
F – może Pani jakąś maść na razie zaproponuję a Państwo w międzyczasie z lekarzem się skontaktują i nazwę lekarstwa znajdą.
B – proszę
F – mam taką maść z aplikatorem, to jest takie coś że się płytko tam wsadza i dopiero aplikuje.
B – (z wyraźnym zainteresowaniem) a to boli ?
F – tam wszystko boli, ale potem przynosi ulgę, kosztuje 35 PLN
B – to ja poproszę
F – tylko proszę mężowi za głęboko nie wsadzać bo jeszcze polubi
B – nie ma obawy
F – i to na razie tylko dopóki Państwo się nie zorientują jaka jest właściwa nazwa środka.
B – ale jeśli ten mu pomoże to może nie będzie trzeba
F – wie Pani, znajomy proktolog twierdzi że ta maść jest dosłownie i w przenośni do dupy
B – to po mi Pan ją wciska ??
F – żeby Pani wciskała ją mężowi
(nie wytrzymałem, sorry, wyszedłem)