Do napisania tej notki zainspirował mnie częściowo niniejszy artykuł:
https://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/nauka/najwieksi-naukowi-oszusci,51048,1
A teraz od początku. Jakiś czas temu miałem okazję zapoznać się (pobieżnie) z publikacją popularnonaukową mającą wskazywać nieścisłości w mechanice kwantowej... Każdy, kto wyszedł poza fizykę szkoły średniej i równie pochyłe wie dobrze, że od lat trwają próby splecenia ogólnej teorii względności z mechaniką kwantową; jednak przyjmując poprawność obydwu otrzymujemy paradoks, chociażby w przypadku czarnych dziur - OTW stwierdza, że żadna pochłonięta informacja nie może się wydostać z powrotem poza horyzont zdarzeń, mechanika kwantowa natomiast - że owszem, istnieje zawsze proces odwrotny, pozwalający na odtworzenie informacji.
Debatować można nad tym długo, nie to jednak jest istotą mojego pytania. Przyjmijmy... że ktoś decyduje się jawnie zaprzeczyć założeniom mechaniki kwantowej. I ma przesłanki, które pozwalają mu odrzucić te założenia. Co się dzieje? Romantyk zapewne powiedziałby, że dokonuje się całkowity przewrót w nauce, znajdujemy coraz więcej dowodów, rozwijamy zupełnie inną gałąź, która prowadzi nas w końcu do Unifikacji. Piękne, prawda?
O wiele bardziej prawdopodobne jest to, że nasz nieszczęsny 'ktosiek' jest bezpośrednio odcinany od finansowania badań. Kto chciałby finansować wariata, który zaprzecza dawno ugruntowanym zasadom, popartym setkami doświadczeń?
...a jeśli te doświadczenia nie były całkiem obiektywne? Jaką mamy pewność, dopóki sami ich nie przeprowadzimy? Tylko, co, jeśli wynik wyjdzie nam inny, niż zakłada teoria? O wiele lepiej założyć błąd eksperymentatora, niż błąd teorii, dawno popartej przez naukowców. Jeśli wynik uporczywie wychodzi inny, będzie to błąd systematyczny, wynikający z metody pomiaru... lub z faktu, że obserwowane wyniki rzeczywiście są zgodne z rzeczywistym zachowaniem układu.
Oczywiście nie chcę tutaj rozpoczynać debaty na temat zgodności czy niezgodności mechaniki kwantowej, przewidywać Wielkiego Spisku itede, itepe. Nie czuję się osobą uprawnioną do tak dalekich posunięć, bez stopnia naukowego, bez nawet zaawansowanego aparatu matematycznego pozwalającego sprawdzić teorię. Chcę natomiast rozpocząć rozmowę na temat następujący :
Czy w dzisiejszym świecie nauki w ogóle możliwe jest rozpocząć rewolucję podobną do tej, którą sto lat temu zapoczątkował Einstein przez zmianę drugiej zasady dynamiki Newtona?
https://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/nauka/najwieksi-naukowi-oszusci,51048,1
A teraz od początku. Jakiś czas temu miałem okazję zapoznać się (pobieżnie) z publikacją popularnonaukową mającą wskazywać nieścisłości w mechanice kwantowej... Każdy, kto wyszedł poza fizykę szkoły średniej i równie pochyłe wie dobrze, że od lat trwają próby splecenia ogólnej teorii względności z mechaniką kwantową; jednak przyjmując poprawność obydwu otrzymujemy paradoks, chociażby w przypadku czarnych dziur - OTW stwierdza, że żadna pochłonięta informacja nie może się wydostać z powrotem poza horyzont zdarzeń, mechanika kwantowa natomiast - że owszem, istnieje zawsze proces odwrotny, pozwalający na odtworzenie informacji.
Debatować można nad tym długo, nie to jednak jest istotą mojego pytania. Przyjmijmy... że ktoś decyduje się jawnie zaprzeczyć założeniom mechaniki kwantowej. I ma przesłanki, które pozwalają mu odrzucić te założenia. Co się dzieje? Romantyk zapewne powiedziałby, że dokonuje się całkowity przewrót w nauce, znajdujemy coraz więcej dowodów, rozwijamy zupełnie inną gałąź, która prowadzi nas w końcu do Unifikacji. Piękne, prawda?
O wiele bardziej prawdopodobne jest to, że nasz nieszczęsny 'ktosiek' jest bezpośrednio odcinany od finansowania badań. Kto chciałby finansować wariata, który zaprzecza dawno ugruntowanym zasadom, popartym setkami doświadczeń?
...a jeśli te doświadczenia nie były całkiem obiektywne? Jaką mamy pewność, dopóki sami ich nie przeprowadzimy? Tylko, co, jeśli wynik wyjdzie nam inny, niż zakłada teoria? O wiele lepiej założyć błąd eksperymentatora, niż błąd teorii, dawno popartej przez naukowców. Jeśli wynik uporczywie wychodzi inny, będzie to błąd systematyczny, wynikający z metody pomiaru... lub z faktu, że obserwowane wyniki rzeczywiście są zgodne z rzeczywistym zachowaniem układu.
Oczywiście nie chcę tutaj rozpoczynać debaty na temat zgodności czy niezgodności mechaniki kwantowej, przewidywać Wielkiego Spisku itede, itepe. Nie czuję się osobą uprawnioną do tak dalekich posunięć, bez stopnia naukowego, bez nawet zaawansowanego aparatu matematycznego pozwalającego sprawdzić teorię. Chcę natomiast rozpocząć rozmowę na temat następujący :
Czy w dzisiejszym świecie nauki w ogóle możliwe jest rozpocząć rewolucję podobną do tej, którą sto lat temu zapoczątkował Einstein przez zmianę drugiej zasady dynamiki Newtona?