Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Wielka księga zabaw traumatycznych CLXIV

41 345  
135   5  
Kliknij i zobacz więcej!Jeśli szukasz tu czegoś z czego można się pośmiać zrywając boki - zawiedziesz się. Natomiast jeśli trafiłeś tu szukając ludzi, którzy niemalże trafili do księgi Darwina - zapraszam. Dzisiejszym bohaterom w komplecie udało się przeżyć, choć były i złamania i zranienia...

Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom, których psychika nie jest wypaczona stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...

MYSZ

Jakieś 10 lat temu (a byłam wtedy w liceum) z okazji dnia sprzątania świata rozdano nam grabie w celu uprzątnięcia terenu przy szkole. Tak sobie grabimy, nudzimy się i nagle wpadłam na genialny pomysł przestraszenia kumpeli która akurat grabiła gdzieś z boku. Plan był następujący: pozostałe dziewczyny przysypią mnie liśćmi i zaczną krzyczeć "mysz! mysz!" Kiedy owa kumpela zaciekawiona podejdzie, ja wyskoczę z liści i ją przestraszę. Jak postanowiłyśmy, tak zrobiłyśmy. Leże więc pod stertą liści, słyszę już okrzyki "mysz! mysz!" nade mną, czekam na odpowiedni moment i nagle.
Czuje uderzenie i ból w lewym udzie! Z wrzaskiem wyskoczyłam z liści z grabiami wbitymi w nogę-kumpela okazała się "zapobiegliwa" - zamachnęła się i postanowiła myszy pozbyć. Dopiero po czasie zdałam sobie sprawę, ile miałam szczęścia, że w miejscu uda nie znajdowała się moja głowa...

by Mayevsky

* * * * *

FART

Miałem wtedy 10 lat. Lubiłem jeździć swoim rowerem górskim. Zawsze miałem luźną linkę hamulca więc wciskałem lekko hamulec i zwalniałem. Dziwnym trafem tatuś (lub co gorsze ja sam) poprawiłem to i najzwyczajniej w świecie o tym zapomniałem. I tak jadąc jakieś 30km/h prostą drogą asfaltową nacisnąłem przedni hamulec.. Trwało to mniej niż jedną sekundę - moim szokiem było to, że wcale nie zaliczyłem kilkumetrowej przejażdżki twarzą po asfalcie tylko... zrobiłem salto przez kierownicę i wylądowałem na nogach (jedną ręką cały czas trzymałem się kierownika). Moje obrażenia to obtarta noga (zawadziłem o przednie koło przy lądowaniu). Stan psychiczny w trakcie wracania na rowerze do domu - bezcenne. Nigdy nie próbowałem tego powtórzyć.

by Jay @

* * * * *

SABOTAŻ

Przed laty, aż się boję napisać ilu; powiedzmy w czasach realizacji "Alternatyw 4", dziadkowie moi mieli duże gospodarstwo ogrodnicze albo może też rolne. Na tyłach jego był wybudowany rodzaj basenu, do którego wjeżdżał ciągnik z przyczepą załadowaną np. ziemniakami i tam dokonywały się tych ziemniaków płukania (wtedy!), co by klientowi nie sprzedawać na wagę towaru oblepionego ziemią naszą, żywicielką.
Ale ad do rzeczy rem; wraz z mym kuzynem małoletnim, postanowiliśmy urozmaicić życie traktorzystom tegoż gospodarstwa, wjeżdżającym do basenu, wymyśliliśmy więc sposób, by maszynę taką w basenie unieruchomić przebijając opony. Poznosiliśmy więc w tym celu rozmaite butelki potłuczone słoiki, fragmenty szkła, które wrzucaliśmy z rozmachem w błotną toń zbiornika. Krótko mówiąc, w efekcie jednego z zamaszystych rzutów, moja dłoń zalała się nagłą krwią, zaczęła piec i odpadać.
No tak mi się wydawało, że odpada. Efekt sabotażu; rozorana dłoń, mdlejąca Babcia, ja zemdlony na niej, stos prezentów od zatroskanych członków rodziny. A blizna dziś już 30 letnia pulsująca na zmianę pogody, prawie mi nie przeszkadza.
Aha, i żaden traktor nie ucierpiał.

by Przemow12

* * * * *

NA OŚLEP

Historia miała miejsce w 2 klasie szkoły podstawowej. Początek roku szkolnego - nowe granatowe spodenki, nowa biała koszulka i pierwsza lekcja WF-u. Pani wychowawczyni zarządziła zabawę w "ganianego" no to wszyscy zaczęli "ganiać" - w tym ja również. Dzieci biegały i biegały i nagle "ciemność". Krew lała się strumieniami - z mojej głowy niestety. Kolega wyższy o pół głowy zamknął oczy w biegu, a że krzyczał jak biegł to wbił mi w czubek głowy swoje dwa zęby. Nigdy potem tak nie krwawiłem. Blizna do tej pory. Koszulka i spodenki zniszczone.

by HusiRR

* * * * *

POŚLIZG

Miałem wtedy może 5-6 lat, wyjechałem na wakacje to mojej Babki na Wieś. Gdzie w prezencie dostałem Trój-kołowy rowerek. Pewnego słonecznego dnia moja babcia zaproponowała mi przechadzkę (ja oczywiście na rowerkiem). Gdy już wracaliśmy droga była z górki więc chciałem się przekonać jak szybko mogę się rozpędzić. Gdy zbliżałem się do zakrętu nagle na mojej drodze wyrosła mina krowia przeciwpiechotna (oraz rowerkowa) wpadłem na niej w poślizg i wylądowałem w kolejnej minie. Mina babci była bezcenna. (Cud 0% obrażeń).

by Misku @

* * * * *

KREDKI

Hmm... Jedną z bardziej traumatycznych rzeczy w moim życiu była zabawa ze starszym bratem kredkami. Nie wiem dokładnie co robiliśmy, chyba coś układaliśmy z tych kredek, biorąc je za klocki. Ja myśląc co by tu zrobić i trzymając jedną z kredek w ręce zaczęłam gryźć jej końcówkę, jak to miałam w zwyczaju będąc mała... Brat niewiele myśląc i chcąc mi ją z buzi wyjąć przypadkiem, podnosząc rękę zawadził o mnie i wepchnął mi tą kredkę głęboko. Bardzo głęboko. Kredka jako, że w miarę nowa była, to i długa, a weszła tak mniej więcej na 4/5 długości. Cóż ból potworny, lęk przed połykaniem czegokolwiek później był okropny, ale co najlepsze. Do dziś nie wiem jakim cudem nie zwróciłam zawartości żołądka.

UDERZENIE ROKU

Historyjka inna, nie mniej dla mnie traumatyczna. Brat mój kochany (jako, że jedyny, to i najukochańszy) w dawnych czasach dzielił ze mną pokój. Wcześniejsza wycieczka rodzinna do Zakopanego zaowocowała oczywiście przywiezionymi ciupagami. Mój brat, wziął razu pewnego piłeczkę do ping-ponga i udawał, że gra w golfa z tym naszym pokoju, a za kij miała mu robić ta ciupaga (z metalową końcówką dodam). Ja siedząc na swoim łóżku i czytając sobie grzecznie jakąś gazetę, słyszę "Siostra patrz na uderzenie roku...". No i było uderzenie. Nawet bym powiedziała życia. Brat zamachnął się dość porządnie, jako, że nie mniej porządnie wczuł się w rolę i... W piłeczkę nie trafił. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że uderzenie to zatrzymało się na moim nosie. Tak, tak na moim nosie, końcówka metalowa miękka nie jest, od tamtej pory to wiem. Ja w szoku zaczęłam się śmiać, brat z przerażeniem w krzyk i drze się, żebym do łazienki poszła. Idę spokojnie do łazienki i w lustrze widzę swoją czerwoną od krwi koszulkę i twarz. Mama przyleciała z lodem w ścierce zawiniętym, mało mi twarzy tym nie odmroziła, tata ciupagę spalił natychmiast, a ja do dziś mam lekko krzywy nochal  i do dziś mam uraz przed zbyt małą odległością między moją twarzą, a czymkolwiek innym.

by Ufcio87 @

* * * * *

SYLWESTER

Historia zdarzyła się jak miałam jakieś 7-8 lat. Był sylwester. Razem z tatą-psychopatą-lekarzem odpalaliśmy fajerwerki z balkonu. Tata zajęty był swoim zadaniem, a ja trochę nudząc się postanowiłam sprawdzić jak smakuje balkonowa barierka. Niestety było poniżej zera, więc język wcale nie chciał się od niej odkleić. Oczywiście tata nie od razu zauważył o co mi chodzi, że tak dziwnie stoję. W końcu odkrył, co się stało i (w związku z tym, że jest lekarzem) postanowił mnie oderwać gwałtownym ruchem. Naturalną rzeczą jest, że w takiej sytuacji najlepiej jest polać przymrożoną część ciała jakąś ciepłą cieczą, ale kto by wtedy o tym pomyślał. Warstwa wierzchnia języka oderwana, sylwestrowe godziny szczytu nad umywalką starając się nie zabrudzić krwią łazienki.

by Mad1990 @

* * * * * *

WIESZAK

Pewnego ciepłego dnia, jako że nuda cisła drzwiami i oknami a tak się złożyło, że kolegów nie było w domu, wpadłem na genialny pomysł. Jak na 8 latka przystało, dużo myśleć się nie musiało. Wystarczył tylko impuls. Na przeciwko bloku stała metalowa drabinka, na asfaltowym podłożu. Ciągłe huśtanie się na tyłku jest nudne, prawda? Znalazłem więc stary plastikowy wieszak, wdrapałem się na drabinkę. Zapewne pamiętacie, jak się huśta na stojąco? No właśnie, tylko że ja zrobiłem ulepszenie, wieszak zaczepiłem o górny pręt huśtawki, rękoma chwyciłem się dolnej części wieszaka i zaczynamy jazdę. Raz, dwa... Coś strzeliło, ja z całym impetem rąbnąłem potylicą w asfalt, huśtawka się wraca i na dokładkę dostałem metalowym krzesełkiem w czoło. Ryk, płacz, czołgam się pod balkon i wołam MAAAMAA. Dalej niestety nie pamiętam.
Co najlepsze, nic się nie stało. Tylko od tego czasu wole rzucić bluze w kąt, niż powiesić na wieszaku.

by PabloX90

* * * * *

STARY A GŁUPI

ULEPSZYŁ

Miałem może z 5, 6 latek. Wiadomo. Początek lat 90-tych, więc na rynku zaczęły się pojawiać różne zabawki. Uwielbiałem te takie helikopterki. Wiecie jakie, ciągnęło się za sznurek rozkręcając przy tym kółko z trzema (?) łopatkami i to kółko leciało sobie gdzieś. No ale jak to chińska plastykowa tandeta dziennie trzy mi nie wystarczały.
Mój tata, złota rączka stwierdził, że całą wypłatę mu "przelecę" i poszedł zmontować w piwnicy taki blaszany. Konkretny. Chyba z dwa dni siedział, żeby synusiowi zrobić super-zabawkę której będą zazdrościć koledzy.
Niestety wziął trochę za cienką blachę.
Przy pierwszej próbie odpalenia przy całej rodzinie zabawki i pokazania jak działa, efekty były przerażająco-piorunujące. Blaszane kółko wystrzeliło z prędkością której nie pogardziła by nawet NASA. Odbiło się od ściany, od głowy mojej mamy (8 szwów na czole) i wbiło się na głębokość 2 cm w drzwi do pokoju. I tyle widziałem tą zabawkę.
Faktycznie, mogłaby zrobić piorunujące wrażenie na kolegach.

by MaK_86

Traumatycy i wszyscy inni przeżywające mrożące krew w żyłach przygody! To seria o Was i dla Was! Klikaj w ten linek i pisz! Opisz naprawdę traumatyczną historię, która zagości na stronie głównej i którą przeczytają tysiące ludzi! W tytule maila wpisz WKZT, to mi bardzo ułatwi zbieranie opowiadań.

UWAGA! Znaczek @ występuje przy nickach osób, które nie założyły sobie (jeszcze) konta na najlepszej stronie z humorem na świecie!

Oglądany: 41345x | Komentarzy: 5 | Okejek: 135 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało