SatAnka pisze: Przychodzę sobie dziarsko do pracy, uśmiech na pysku, te sprawy, włączam komputer, prasówkę tak zwaną chcę wykonać, a tu... NIE MA INTERNETU! Och! Szef mię akurat nawiedził, więc mu powiedziałam w czym rzecz, wydedukował był, że wziął i po prostu nie zapłacił. Ale się tym zajmie. Zajmie, zajmie... a co ja mam robić? Klientów nie ma, to i pracy nie ma. Siedzę jak to warzywo i rysuję zajęcy...
Nie oszukujmy się jednak, kilka lat online pozwoliło się uzależnić. Zaczęło mi troszkę... no nie napiszę, że odwalać, ale brakowało mi tego netu...
Wtem wpadłam na genialny pomysł! Przypomniałam sobie tych wszystkich Bojowników, którzy tak żałośnie skamlają o nową galerię, i ona się w końcu pokazuje. Może jakbym ja tak... troszkę...
Na nic jednak się to zdało... we frustracji mej niemiłej zaczęłam bazgrać co popadnie.
Nawet w Windowsowego PinBalla zagrałam, dowiadując się przy okazji, że chyba moja poprzedniczka, niejaka Misia, też miała nieraz kłopoty z netem.
Męczarnia się skończyła o 17:02... godzinę przed końcem pracy.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą