Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Autentyki CCCLXXXVII - Babcia zadba o wnuczkę

89 278  
347   9  
Kliknij i zobacz więcej!Dziś rozterki kasjera, dziadkowa mądrość, grzybiarka, która wprawia w zdziwienie oraz kolejne dziadowskie opowieści.

ZMARTWIONY KASJER

Późny wieczór (koło 20), wracam zmęczony z pracy i przy okazji podjeżdżam na stację, żeby rano mieć na czym do roboty pojechać.
Zatankowałem, idę do kasy, [J] - Ja, [K]asjer:
[K] - Punkty?
[J] - Nie.
[K] - Faktura?
[J] - Nie.
[K] - Reszta?
[J] - ?! Tak!
[K] - Szlag, jednak mnie klienci słuchają, dorobić sobie nie można.
Facet poprawił mi humor na resztę wieczoru.

by emmis

* * * * *

DZIECKO SWOJE PRAWA MA

Piątek po południu. Typowy relaks po pracy przy necie, ale żonę coś naszło i zaczęła mi "przeszkadzać". Na moje sugestie, że dzieciarnia w drugim pokoju, chwilę pomyślała... i wróciła przebrana w spódnicy bez majteczek. Testowaliśmy właśnie fotel od kompa pod podwójnym obciążeniem, gdy wpada mój pierworodny (5 lat). Patrzy się przez chwilę, analizuje i mówi:
- Mama, schodź z taty i zrób mi soku.

by willy


* * * * *

ULEPSZANIE ROWERU


Rozmowa z kumplem:

[Ja] Idę sobie dmuchnąć w rower.
[M] Znów?!
[Ja] Nie mam kapcia. Trochę ubyło przez ostatnie 2 miesiące.
[M] Mam dla ciebie pomysł 2 w 1. Dorób sobie kompresorek do korby.
1: będziesz miał spokój.
2: opatentujesz jako "bulletproof bike" i będziesz bogaty.
3: wersja 2.0 będzie odporna na miny - pułapki i napędzana silą mięśni 3 członków legii cudzoziemskiej.
Na dachu (ver3) będzie można zamontować lekki karabin pp (v4). Ślepa uliczka z wieżyczką obrotową (v4.5-ble) doprowadzi do zaopatrzenia pojazdu w gąsienice (v5).
[Ja] Gąsienice by się na zimę przydały. Kiedyś prawie się wywaliłem jak się okazało, że pod 3 mm śniegu jest szklaneczka. Zero przyczepności.
[M] Hmm, ale z drugiej strony jak ma się skończyć na gąsienicach, to nie warto w ogóle zaczynać. Po co komu kompresor do gąsienic?
[Ja] Bingo!

by canis_lupus

* * * * *

W SZPITALU

Po wypełnieniu wszystkich formularzy, zostałem skierowany do magazynu. Zdałem swoje tobołki, dostałem szpitalne. Lapka pod pachę i sru na oddział. Prześwietlenia, badanie, takie tam bzdury.
Chwilowa cisza, więc podłączyłem się do sieci. Wchodzi lekarz, spojrzał, pokiwał głową, wyszedł. Chwilę później wchodzi kafar z MP i zabiera mi laptopa. Trochę wkurzony poszedłem zapalić i dowiedzieć się o co chodzi. Godzinę później przychodzi lekarz z moim laptopem. Wypucowany (zapasy żywności spod klawiatury i piasek ze środka zniknęły), wirusy usunięte, normalnie jak po serwisie.
I stwierdzenie lekarza:
- To jest szpital, a nie poligon. Laptop też musi być czysty.

by swd56


* * * * *

ŻYCIOWA MĄDROŚĆ DZIADKA

Koleżanka piłkarką będąca odbyła ostatnio ciekawą rozmowę z dziadkiem.

Dziadek: No i po co ty w tę piłkę grasz?
Ja: Bo lubię, ty chodzisz na grzyby, a ja gram w piłkę.
Dziadek: Ale mnie grzyby odprężają.
Ja: A mnie piłka.
Dziadek: Ale z piłki nie będziesz miała pierogów.

by Febbraio

* * * * *

WSZYSTKO JEDZĄCY PIES

W opisywanej sytuacji zasadne jest chyba zadanie pytania: czy mam moralne prawo używać takich sformułowań, jak za moment przytoczę?
Odpowiedź jest jedna - nie mam prawa.
Ale używam.
Po dwóch książkach zeżartych przez mojego nowego psa, pogryzionych butach wyciągniętych nie wiadomo skąd i pooraniu mojego swetra (niby to były miłosne podgryzanki), pod koniec dnia, widząc, że Neska znowu coś żuje, wydarłam się: i co ty znowu wpie*dalasz, debilu?!
- Ja? Nic? Już jadłem - usłyszałam w odpowiedzi głos mojego męża w słuchawce (bo wydarłam się w czasie rozmowy telefonicznej z tymże małżonkiem).
Na moje niebotyczne zdziwienie, jak w ogóle mógł pomyśleć, że mówię do niego, odrzekł spokojnie:
- A bo pomyślałem, że mamy nową poetykę prowadzenia konwersacji...

by konwalia


* * * * *

A teraz chwila przerwy na stare dobre czasy, czyli wspominki sprzed 300 odcinków.

"DOBRA" ŻONA


Dziś pewna rozmowa telefoniczna zakończyła się dla mnie kompletnym zaskoczeniem. Otóż, jak to w medycynie bywa, co i rusz przekazuje się rozmaite informacje rodzinie pacjenta. Tym razem była to dobra (jak mi się wydawało) wiadomość, że pacjent jest już generalnie zdrów, wyleczony i wychodzi ze szpitala. Tak że dzwonię do żony pana S***** i dzielę się tą radosną wiadomością, niech oczekuje w domu karetki, która przywiezie męża do domu. W odpowiedzi głucha cisza w słuchawce.
Następnie z nutą głębokiego przerażenia:
- Już?
Później nieco refleksyjne:
- A wie pan, jak ja bez tego dziada w domu odpoczęłam?
Pozostałem w głębokim osłupieniu.

by fryglas


* * * * *

BABCIA NA TROPIE

Kumpel mi dzisiaj opowiadał, jak we wtorek czy w środę był na mszy na Placu Piłsudskiego i mu się coś z telefonem stało. Więc jak już msza się skończyła, to stanął z kumplem, otwiera telefon, coś tam grzebie, wyjmuje i wkłada SIM, włącza, i kumpel go pyta:
- I co, działa?
W tym momencie jakaś babinka za nimi:
- NO W OGÓLE CZCI NIE MAJĄ!!! JUŻ KOMUŚ TELEFON Z KIESZENI WYCIĄGNĘLI!!!

by xerathin


* * * * *

NIE MOŻE I JUŻ

Pewna dzisiejszonocna rodząca strasznie zaciskała nogi w najważniejszej fazie porodu. Na nic zdały się tłumaczenia, że własnemu dziecku drogę na świat utrudnia. Ona na to, że nie może szerzej i już. Lekarz prowadzący nie wytrzymał i mówi:
- Pani kochana, jak to pani nie może szerzej? Szeroko, mówię, te nogi, tak jak do kochania.
Kobieta nie wytrzymała i wycedziła przez zęby:
- Jak mówię, że nie mogę szerzej, to nie mogę. A do kochania..., to ja się... wypinam... bo szerzej nie mogę.
Miny doktora nie widziałam, bo już opluwałam ściany na korytarzu.

by kismi

I powracamy do autentyków teraźniejszych.


* * * * *

ODŚWIEŻACZ

Sytuacja w osiedlowym sklepie. Udział biorą:
K-klientka
S-sprzedawczyni

K: Dzień dobry, poproszę odświeżacz powietrza.
Sprzedawczyni podaje.
K: A jaki to zapach?
S: Bez.
K: Jak to?! Bez zapachu?!

by Hubert77


* * * * *

ZDZIWIENIE

Kolega pochwalił się nam dziś weekendową historią. Jego znajomy zakupił nowy samochód, więc trzeba było go opić. No więc spotkali się, wypili po kilka kieliszków i poszli na jazdę testową (nabywca oczywiście nie pił). Wsiedli w piątkę do auta, kolega zajął miejsce na tylnej kanapie i wyruszyli w drogę. Jako że humorki dopisywały, standardowo ekipa zaczęła podpuszczać kierowcę "no jedź szybciej", "pokaz ile ci to wyciągnie" i takie tam, aż tu nagle przy drodze pokazała się "grzybiarka". Jeden z pasażerów rzucił do kierowcy "Ej, podjedź do niej! Zagadamy!". No to chłopak podjechał, otwarł szybę i pytają "po ile?". W odpowiedzi zagadnięta kobieta podała cennik: "150 z przodu, 200 z tyłu." Na co nasz zdezorientowany kolega ze zdziwieniem zapytał:
- Dlaczego my mamy drożej?
Dopiero po czasie i śmiechu towarzyszy zrozumiał sens swojego pytania...

by artek700

* * * * *

MATURZYŚC
I

Siedzimy z koleżanką w knajpie, środek dnia majowego - zupełnie same. Po jakimś czasie wpada grupka młodzieży - jak wnioskujemy z rozmowy - maturzyści. Najwyraźniej prosto z egzaminu. Na dodatek ścisłe umysły. Wszystko byłoby normalne, gdyby nie następująca wymiana zdań:
- Nooo i na tym forum taki koleś pisze, że...
- Nie mówi się "pisze", "tylko jest napisane".
- Aha. No, to na tym forum taki koleś jest napisane, że...

by natalia_o

* * * * *

KOLEJNY DZIADOWSKI KĄCIK

Chciałbym zaprezentować dzisiaj II kategorię dziadowskich eventów - "srucanie" do współpasażerów. Zapytacie pewnie, dlaczego tak się na dziadowskie plemię uwziąłem? Otóż szlag mnie trafia, kiedy dziadunio o kulturze skrzeczy, samemu nie mając z nią nic wspólnego. Nawet gdyby owa kultura potajemnie, niczym ninja, zakradła się od tyłu i kopnęła go w dupę i tak by jej nie rozpoznał. Ciekawy jest fakt, na co warto zwrócić uwagę, że często dziadowski MCR odwołuje się elementów higieny (np. "Ty chamie niedomyty"). Wyjaśnił mi to kiedyś pewien staruszek. W autobusie właśnie.

- Co? Podśmiarduję? Wujaszek Wania? - zarechotał dziadek, widząc jak mnie szczypie w oczy.
- Tak jakby - odrzekłem dyplomatycznie.
- To niech się wujaszek umyje - odparował dziadek dowcipem starym jak on sam.
- Ale to nie ode mnie tak zaiwania - raczyłem się oburzyć bombardując go wzrokiem.
- Panie złociutki, w moim wieku o higienę to już dbać nie trzeba. Jedną dziurą wleci, innymi wyleci. Komu by się chciało ciągle myć, kiedy świat jest taki piękny. Czasu nie ma na takie pierdoły. A tak, raz w miesiącu zrobi się porządne skrobanko i gitara...

Od tego momentu zacząłem pojmować skąd w 75% przypadków dziadowskie inwektywy i komentarze dotyczą brudu, kiedy świat jest taki piękny.


Autobus średnio zapełniony. Do drzwi, o lasce, zmierza dziadek. Sztafeta rozpoczęta tradycyjnie 500 przystanków przed targetem zakończona powodzeniem. Prawie. Albowiem na jego drodze, na samym środku, tuż przy drzwiach wyjściowych stoi inny dziadek. Obiema rękami skutecznie uniemożliwia przejście, trzymając się poręczy tak z jednej, jak i z drugiej strony. Dziadek z laską ewidentnie zaczął się niecierpliwić. Dał temu wyraz pomlaskując z różnym natężeniem i amplitudą, przestępując równocześnie z nogi na nogę (niczym Fred Astaire). Dziadek blokujący zauważywszy zniecierpliwienie współpasażera stanął szerzej na nogach, a poręcze uchwycił tak mocno, że zbielały mu ręce. Chromy dziadek zauważył, że dziadek blokujący zauważył. I że dał temu złośliwy wyraz blokując bardziej przejście. Na takie dictum rozległa się istna symfonia ciamkania, mlaskania i chrząkania. Zdaje się, że na to dziadek blokada tylko czekał:
- I czego ryczysz, dziadu! - wrzasnął.
- Pieluchę byś zmienił - odparował chromy. - Wrzaskiem smrodu nie zagłuszysz.
- Jak byłem w AK..
- Wy wszystkie dziady, ku*wa, w AK byliście - przerwał dziadek z laską - a nawet pieluchy zmienić nie potraficie. A teraz suń się AK-owcu, bo ci lagą zajadę.

I króciutki jeszcze, by nie przedłużać i tak przydługiego już wrzutu, również dotyczący w pewnym stopniu higieny.
Standardowo autobus. Ścisk jak w czyśćcu. Tuż za, a jakże, kabiną pilota autobusu stoi dziadek. Zaraz za nim stoi przysadzista, czy może raczej puszystawa dziewoja. Po dziesiątym już z rzędu podskoku na jakieś dziurze dziadyga nie wytrzymał. Odwrócił się i sruca:
- Może się jeszcze na mnie położysz locho?!?
- I co dalej?!! - dziewuszka poczerwieniała ze złości jak wiśnia. - Położyć się na dziadku i może jeszcze dziadziowi torpedkę wypucować? Co?!?
- Jaką torpedkę?! Z błocka i gnoju to się nasamprzód locho wyczochraj. Potem dopiero będziem o torpedkach gadać.

by tamquamleorugiens


* * * * *

BABCIA ZADBA O WNUCZKĘ

Na spacerze na cmentarzu z moją rodzicielką i moją córką byliśmy. Wózek i babcia zaparkowane przed kwaterą, ja wracam od śmietnika i widzę, że moja mama zapala zapałki przed wózkiem i czeka, aż spłoną prawie do końca (coby się nie poparzyła). Z daleka dość makabrycznie to wyglądało, ale sobie myślę - w domu kuchenka i płyta elektryczne, to dla Julki rzeczywiście widok ognia może być swoistą atrakcją.
Podchodzę do dziewczyn i pytam z głupia frant:
- Co jest, mama? Pokazujesz wnuczce ogień?
- No tak, żeby się jakoś zajęła...

by FJP

Chcesz poczytać więcej autentyków, wejdź na nasze forum "Kawałki mięsne". Jeżeli chciałbyś opowiedzieć jakąś zabawną historię ze swojego życia, możesz zrobić to na forum (koniecznie zaznaczając przy wątku taki znaczek: ), lub wysłać ją TYM TAJNYM KANAŁEM. W tytule maila wpisz Autentyk.


Oglądany: 89278x | Komentarzy: 9 | Okejek: 347 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało